Tłumaczenia w kontekście hasła "razach" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Przy pierwszych kilku razach odczuwasz zdenerwowanie. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Filmy o holocaustu Bohužel, lidské dějiny jsou plné násilí. Rodiny, rody, kmeny, vesnice, města, ba i celé národy mohou být rozmělněny v děsivém soukolí bez možnosti se zlu bránit. Když se něco takového stane v masovém měřítku, je to příšerné. Pokud se něco takového stane v relativně vyspělé společnosti, je to
Filmy Życie Inteligencja Telewizja Jedzenie Konie Motoryzacja Gry Historia Słodkie K-pop. Głosowanie o pierwszych razach w simsach. lemelyfox 5 lat temu. 16
#29 JA.Kobieta - O odzyskiwaniu czasu, pierwszych razach i dbaniu o siebie - Urzeczywistnij swoje JA! - podcast - Iwanowska - Polkowska Marta, tylko w empik.com: . Przeczytaj recenzję #29 JA.Kobieta - O odzyskiwaniu czasu, pierwszych razach i dbaniu o siebie - Urzeczywistnij swoje JA! - podcast. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Film #1 – WIELKIE OCZY (2013) Amerykańskiej malarce- Margaret Keane przyszło żyć w niełatwych czasach. Niezależność kobiet to luksus nieosiągalny, zwłaszcza dla niepewnych siebie istot. Artystka – typ raczej introwertyczny niż dusza towarzystwa, zamykała się w swojej pracowni i tworzyła postacie z wielkimi oczami.
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Rzecz pierwsza - odnosząc się do posta pod tytułem "Decyzja" postanowiłam nieco zmodyfikować swojego bloga. Okazuje się, że przez ostatni rok zawitało do mnie tylko kilka nowych osób w związku z czym zablokowana będzie tylko ta część dotycząca zdjęć. Tutaj ukłon w stronę Aś - to u Ciebie znalazłam takie rozwiązanie, spodobało mi się ono i postanowiłam pomałpować, za co niniejszym z góry przepraszam. Także jak tylko ogarnę się z tym tematem, roześlę zaproszenia. Rzecz druga - o tych cudnych pierwszych razach będzie. Dziecię moje do tej pory na głos śmiało się tylko w nocy do cycka. Był to taki cudny rechotek przez sen, że aż moje matczyne serce w jednej chwili zamieniało się z stado motyli, a oczy wilgotniały. W sobotę jednak stało się coś niesamowitego - tatuś po całym dniu pracy przyszedł "pogadać" z synkiem. Mały przewieszony przez moje ramię (jego ulubione miejsce do przebywania w ogóle) robił słodkie minki do tatusia i wydawał przy tym swoje ouuuueeeee, gleeeeeeeee, leeeeejeeee i te inne. W pewnym momencie buzia rozciągnęła mu się w mega uśmiechu i Kubuś zaczął się śmiać do taty na cały głos. Śmiał się tak głośno, że aż go babcia usłyszała w drugim pokoju. To było coś o wiele wspanialszego, niż ten słodki rechotek przez sen przy cycku - to był prawdziwy śmiech, taki z radości, dziecka któremu niczego nie brakuje. A moje łzy przy tym?? Oczywiście, że były, bo popłakałam się jak bóbr z tej Kubusiowej radości. Rzecz trzecia - o podniesionym ciśnieniu będzie. Bo wiecie, jak to mawia moja mama - co nie ubije, to nie ujedzie, czyli jeśli czegoś samemu się nie dopilnuje, to się tego ni będzie miało. Otóż odkąd Kubuś przyszedł na świat nie doszły do mnie żadne pieniążki z tytułu macierzyńskiego. W związku z tym, że chorobowe przychodziło tak po miesiącu mniej więcej, a koleżanka mówiła, że pierwsze macierzyńskie otrzymała z prawie dwumiesięcznym opóźnieniem, jakoś się tą zwłoką nie przejmowałam, tylko czekałam. W końcu jednak przycisnęło mnie - kasa potrzebna i tyle - dzwonię do zusu (z małej literki, bo co myślę o tej instytucji, to moje). Tam miła pani poinformowała mnie, że od 15 marca nie wpłynęły do nich żadne dokumenty dotyczące jakichkolwiek świadczeń. Nie wpłynęło więc ani ostatnie zwolnienie od lekarza, ani też dokumenty do macierzyńskiego. Najpierw próbowałam dodzwonić się do szefa, ale była to 8 rano, księgarnia czynna od 9 więc musiałam poczekać. Więc do księgowej - ona pracuje od 7. No ale jej jak zwykle w biurze nie było, a tej jej dziewczyny jak zwykle nic nie wiedzą, i proszę dzwonić jak będzie szefowa. W końcu po kilku próbach poprosiłam, żeby sama do mnie oddzwoniła, bo upolować ją żeby była w biurze graniczy z cudem. W między czasie udało mi się w końcu do szefa do dzwonić i powiedziałam mu w czym rzecz - obiecał wyjaśnić sprawę jak najszybciej. Ok, niech będzie, bo mi kasa potrzebna, Podniesione ciśnienie pomijam. Potem oddzwoniła księgowa, że brakuje jeszcze aktu urodzenia, a tak w ogóle, to te dokumenty chyba zaginęły między księgarnią a biurem, bo ona ich nie widziała. Normalnie myślałam, że krew mnie zaleje. Pamiętając doskonale jaki porządek panuje u szefa w kanciapie, zaginięcie papierów było czymś tak naturalnym, jak ... kupka niemowlaka, że tak powiem. Obiecali rzecz wyjaśnić... Na drugi dzień zadzwoniłam najpierw do zusu - dokumentów nadal nie ma u nich, no to do księgowej. Tym razem rozmawiałam z jakimś teoretycznie zorientowanym dziewczęciem, bo dowiedziałam się, że owszem, dokumenty są, teoretycznie wszystkie i że do końca tygodnia złożą je do zusu. Ok - mówię - będę dzwonić i sprawdzać (zawracać im dupę do skutku - na te słowa pani aż się zjeżyła przez telefon, mówię Wam, aż było słychać). W piątek dzwonię do zusu - dokumentów u nich jeszcze nie ma. Dzwonię do księgowej - one nic nie wiedzą, postarają się złożyć jak najszybciej. Znów telefon do szefa - on po rozmowie z księgową oddzwonił i powiedział, że podobno już złożone więc muszę tylko czekać na wypłatę z zusu. Dziś będę dzwonić znów i upewniać się czy na pewno wpłynęły te dokumenty, a jeśli nie to dalej dupę zawracać. I teraz mi powiedzcie Kochane Moje - mnie obowiązują określone terminy, żeby papiery dostarczyć do pracodawcy, a co on z tym dalej zrobi to już jego sprawa. Gdyby Marek nie pracował i byłyby to nasze jedyne pieniądze to już dawno pomarlibyśmy z głodu chyba. Gdyby w końcu nie zadzwoniła do tego zusu, to nadal nie wiedziałabym co jest grane. Tak czy inaczej sprawa jeszcze nie jest załatwiona do końca, a moje zdanie o pracodawcy zdecydowanie pogorszyło się.
Doświadczeni mężczyźni nie raz zwracają uwagę młodym adeptom trudnej sztuki zwanej życiem, że facet nawet nie zdaje sobie sprawy ile okazji na seks zaprzepaścił. Rosyjskie internautki podzieliły się historiami ze swoich pierwszych (nie zawsze udanych) razów. #1. A może trzeba było od razu na Placu Czerwonym? Moja przyjaciółka postanowiła, że straci dziewictwo podczas pobytu na daczy swojego chłopaka. Jednak pojechali tam nie sami, lecz z całą kompanią znajomych. W rezultacie nic z seksu nie wyszło, bo jak tylko para próbowała się do siebie zbliżyć znajomi zaglądali przez okna i udzielali porad.#2. Wszystko dzięki babci W wieku 17 lat przeżyłam dziwną próbę pettingu. Odważnie stawiłam się w tym celu u progu mieszkania młodego poety. Pierwsze, czym był łaskaw mnie uradować, było zwrócenie uwagi na to, że jego babcia specjalnie dla nas przygotowała czerwoną pościel. Przygotowała także jedzenie, byśmy zjedli kolację jak już zrobimy swoje. Opowiedział mi także jakimi to smakołykami babcia rozpieszczała go w dzieciństwie, jaki prezent kupił jej na urodziny oraz wiele innych wzruszających historii. Jakoś się rozmyśliłam.#3. Na trzeciego Rodzice pojechali na daczę, więc zaprosiłam chłopaka do siebie na nocleg rozumiany jako proces pozbawienia mnie dziewictwa. Gdy rozległ się dzwonek podbiegłam do drzwi i zobaczyłam swojego faceta z… kolegą trzymającym flaszkę wódki. Później się wyjaśniło, że mój wybranek wcale nie zamierzał urządzić ostrego trójkąta, a kolegę zaprosił po to, by go wsparł w momencie próby. Przed samym procesem miał go znieczulić alkoholem, a potem poczekać w kuchni aż skończymy. Romantyka prysła i imprezę przenieśliśmy na inny termin.#4. Kogo miało zaboleć? Z moim przyszłym mężem mieliśmy typowy seks 15-letnich gówniarzy: w domu, kiedy mama jest w pracy, bez rozbierania się. Mój organizm pożałował nawet kropelki krwi, nie wiedziałam też w którym momencie mam krzyknąć. Za to krzyknął chłopak – kot zakradł się od tyłu i go ugryzł w tyłek.#5. Lot bez majtek Próbowaliśmy wejść w dorosłość na koloniach. O piątej rano (!) wyszliśmy po cichutku na tylną werandę wspólnego domku letniskowego, oparłam się o balustradę i… Nie zdawałam sobie sprawy, że to tak zaboli. Jak wyrwałam do przodu… tzn. przed siebie, wybiłam balustradę i zleciałam bez majtek w krzaki. Hałas skutecznie zwabił wszystkich na taras. Chłopak zdążył schować przyczynę mojego lotu, ale i tak cała kolonia zrozumiała co się stało, bo przez chwilę wisiałam w krzakach nogami do góry…#6. Papuga idiota Sam proces poszedł gładko, ale chłopak wyrzucił prezerwatywę na podłogę, skąd momentalnie porwała ją jego papuga i połknęła. Musieliśmy zawieźć ją do weterynarza, a tam opowiedzieć co się jej przytrafiło… Mieliśmy 16 lat i cała sytuacja była na tyle traumatyczna, że nasz związek nie przetrwał.#7. Praw przyrody się nie zmieni Byliśmy na koloniach nad Oką. Tam wymyśliliśmy, że przepłyniemy rzekę i na drugiej stronie, w krzakach oddamy się rozpuście. No może nie na całego, bo chłopak nie miał prezerwatywy, ale zawsze coś. Weszliśmy do wody, przepłynęliśmy bez problemu na drugi brzeg, wchodzimy w krzaki… pełne pokrzyw. Ale nie to nas zatrzymało. Woda była zimna i członek chłopaka skurczył się jak kubek turystyczny. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Chłopak się obraził i odpłynął.#8. Delikatny partner Mój pierwszy facet nie wiedział, że za pierwszym razem może być krew. Akurat u mnie było jej dość sporo… On spojrzał na nią, zbladł i zemdlał. Okazało się, że ma fobię i strasznie boi się krwi. Zawsze traci przytomność podczas pobierania jej na badania.#9. A jeśli odda? Przy pierwszym seksie oralnym przypadkowo ugryzłam chłopaka. Co dziwne, to nie on doznał traumy, ale ja – boje się, że podczas takich pieszczot mężczyzna może mnie tam ugryźć.#10. Konkurencja Za młodu spotykałam się z pewnym chłopakiem. Któregoś razu uznałam, że już dojrzałam i zalotnie wyszeptałam mu „Wania, ja tiebja hoczu!” A ten idiota odpowiedział „A ja chcę dyplom”. Nie wytrzymałam, rozstaliśmy się. Nie mogłam przecież wygrać konkurencji z dyplomem.
24 lis 14 11:06 Ten tekst przeczytasz w 4 minuty Rozszerzona wersja reżyserska "Dawno temu w Ameryce" Sergio Leone jest dłuższa o 22 minuty niedostępnych wcześniej materiałów, które przywracają po raz pierwszy w historii oryginalną wizję włoskiego mistrza kina. Choć dodatkowe sceny są bez wyjątku wartościowe i jeszcze bardziej pogłębiają zrozumienie niektórych ekranowych zależności, nie wnoszą do filmu aż tyle nowego, by mówić o jakimś diametralnie innym spojrzeniu na "Dawno temu w Ameryce". To po prostu fajny i ciekawy suplement do jednego z największych arcydzieł kina. Foto: Materiały prasowe "Dawno temu w Ameryce" - kadr z filmu W tym roku świętowaliśmy 30. rocznicę powstania "Dawno temu w Ameryce", filmu absolutnie wybitnego, który z jakiegoś powodu nie jest ciągle stawiany w jednym rzędzie z najbardziej znanymi klasykami amerykańskiego kina, takimi jak "Obywatel Kane" czy "Ojciec chrzestny". Prawie czterogodzinna – teraz, wraz z dodatkowymi scenami, trwająca 251 minut – celuloidowa epopeja o losach kilkorga przyjaciół z Manhattanu nie jest z pewnością filmem łatwym ani tym bardziej prostym. Narracja jest prowadzona achronologicznie na trzech płaszczyznach czasowych, obejmując kilkadziesiąt lat z życia protagonistów oraz historii Stanów Zjednoczonych, a detale z pierwszych minut potrafią mieć ogromne znaczenie w epilogu. Nie ma natomiast w ostatnim filmie Sergio Leone choćby jednej zbędnej sekwencji czy nieprzemyślanego kadru. To prawdziwa sztuka, wzbogacona o szereg przejmujących refleksji nad takimi ponadczasowymi motywami jak przyjaźń, pamięć, chciwość czy – jakkolwiek banalnie to brzmi – miłość, jako siła uskrzydlająca i zarazem destrukcyjna. To także popis reżyserskich umiejętności na poziomie do dzisiaj nieosiągalnym dla twórców filmowych. I co najważniejsze, po trzydziestu latach od premiery "Dawno temu w Ameryce" nie tylko nie straciło swych największych walorów, lecz jeszcze bardziej zyskało na wyrazie w świecie opierającym się coraz bardziej na masowości myślenia oraz powtarzaniu bezpiecznych i sprawdzonych schematów. Fabuły "Dawno temu w Ameryce" nie sposób streścić w kilku zdaniach, nie jest to natomiast film stricte gangsterski jak zwykło się go określać. Główni bohaterowie – czwórka nowojorskich przyjaciół, imigrantów z biednych rodzin – rzeczywiście są kryminalistami, a na drugim planie przewijają się ważne momenty historii Stanów Zjednoczonych, od tworzenia się fortun w czasach Prohibicji po starcia związkowe i walki o polityczną władzę, jednakże to tylko gatunkowy sztafaż, który Leone przyjął na potrzeby o wiele bardziej skomplikowanej opowieści. "Dawno temu w Ameryce" to opowieść o wielkiej przyjaźni, która rozpływa się w miarę mijających lat i doprowadza dawnych "braci" do zaprzeczenia wyznawanym niegdyś wartościom. To historia nieujarzmionej młodości, która znajduje jedyne ujście w wykraczaniu poza granice prawa, ale także piękna opowieść o pierwszych razach – zarówno w kontekście erotycznego spełnienia, jak i zaznania prawdziwej miłości, którą można albo przyjąć w całej jej okazałości, albo brutalnie zgładzić. "Dawno temu w Ameryce" to wreszcie film o upływającym czasie, który zmienia wszystko w ludzkim życiu – z romantyka robi mordercę, z idealisty cynika, z utopijnego marzyciela człowieka skorumpowanego przez pieniądze i władzę. Leone jako jeden z nielicznych twórców w dziejach światowego kina ukazał trafnie sedno wspomnień; ich efemeryczną jakość oraz nie podlegającą żadnym regułom asocjacyjność, która sprawia, że przypadkowy widok może przywołać przygniatający natłok dawnych myśli, obrazów i traum. "Zwycięzców poznaje się nie na mecie, lecz na linii startu", mówi w jednej ze scen grany przez Roberta De Niro "Noodles", po czym dodaje: "ale tak samo sprawa ma się z przegranymi". Ma rację jedynie połowicznie. Bohaterowie ukazywani przez Leone nie są zbiorem etykietek i typowo filmowych cech, lecz ludźmi z krwi i kości. Każdy z nich wydaje się przynależeć z początku do grupy zwycięzców, którzy będą w taki czy inny sposób władać światem, ale ostatecznie tracą wszystko, o co kiedykolwiek walczyli, co kiedykolwiek kochali, w co kiedykolwiek wierzyli. I jak na ironię, wielu z tych, na których za młodu nikt nie postawiłby złamanego grosza, przebija się powoli i skrupulatnie na sam szczyt, zrzucając z niego bezlitośnie swoich dawnych kompanów, którzy grzejąc się w blasku swych osiągnięć, nie zauważyli, że tak naprawdę całkowicie się spalają. Czujemy z tymi ludźmi emocjonalną więź, ponieważ nawet jeśli w taki czy inny sposób nimi gardzimy za to, co robią i sobą prezentują, Leone pokazuje ich z tak wielu stron, że ich po prostu rozumiemy – tak jak rozumie się kumpla lub kumpelę po kilku latach znajomości, wielu imprezowych nocach i szczerych rozmowach o wszystkim i o niczym. W pełni wkraczamy w ich świat, czujemy wrażenie pustki gdy "Noodles" traci ukochaną osobę, rozpiera nas gniew gdy na jaw wychodzi zdrada z ostatniego aktu filmu, odczuwamy zazdrość na widok czystości i niewinności młodej dziewczyny, która odkrywa przed młodym chłopakiem całą siebie, w ulotnej nadziei, że to ryzyko przyniesie jej jakieś nieznane jeszcze szczęście. W zaledwie czterech godzinach Leone zawiera tak mnóstwo wartościowego materiału, wartościowych (i niejednoznacznych) refleksji oraz autentycznej miłości do kina, że trzeba by co najmniej kilkunastu dzisiejszych produkcji, by osiągnąć podobny efekt. Na szczęście "Dawno temu w Ameryce" jest dostępne zarówno na DVD, jak i Blu-rayu, więc każdy za relatywnie niską cenę może obcować z tym arcydziełem światowego kina wtedy, kiedy tylko najdzie mu na to ochota. Wersja reżyserska jest bardziej atrakcyjną ciekawostką niż znaczącą zmianą w jakości, film Leone i bez tych 22 minut byłby przykładem wielkiego kina, ale może także przy okazji posłużyć szerszemu rozpropagowaniu tego obrazu, któremu z niezrozumiałych względów odmawia się ciągle statusu największego możliwego klasyka. Wydanie Blu-ray: "Dawno temu w Ameryce" nie wygląda na Blu-rayu tak doskonale, jak inne amerykańskie klasyki, ponieważ zachowane materiały filmowe nie dały ekipie restaurującej zbyt dużych możliwości, ale dzięki tej lekkiej patynie pokrywającej ekran obraz Leone zachowuje swój oryginalny posmak. Pod względami audiowizualnymi jest to zresztą i tak majstersztyk, który dzięki perfekcyjnym zdjęciom Tonino Delli Colli oraz niesamowitej muzyce skomponowanej przez Ennio Morricone (przy pomocy Gheorghe Zamfira, który wykonuje główny motyw na Fletni Pana) nawet w dniu dzisiejszym sprawdza się doskonale. Nieco gorzej sprawa ma się ze scenami dodanymi do wersji reżyserskiej, bowiem pochodzą one z jeszcze innych materiałów i nie dało się ich odnowić tak, by dorównywały pod względem obrazu i dźwięku wersji kinowej. Ich relatywnie niska jakość jest zdecydowanym minusem, ale na plus należy zaliczyć fakt, że wyróżniają się na tyle, że widać za każdym razem dokładnie moment, w którym pojawia się dodatkowy materiał. W roli bonusu pojawiają się tylko fragmenty z dokumentu "Dawno temu: Kronika Sergio Leone", co jest dosyć dużym zawodem (i potwierdza fakt, że film ten jest ciągle traktowany nieco po macoszemu). Nie jest to natomiast wina polskiego dystrybutora, gdyż taką wersję otrzymali widzowie na całym świecie. Galapagos Films należą się natomiast wielkie brawa za sprowadzenie tej edycji do Polski i oddanie jej do dyspozycji wszystkim miłośnikom kina, fanom filmu Sergio Leone oraz widzom, których dopiero czeka pierwsze spotkanie z "Dawno temu w Ameryce". Data utworzenia: 24 listopada 2014 11:06 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Lata 50. i 60. to bardzo charakterystyczny okres w modzie i designie. Stąd nawet dziś do tych dwóch dekad wracamy z sentymentem. W tym rankingu zebrałam najlepsze filmy, których akcja rozgrywa się w tym czasie. Znalazły się w nich pozycje, które najlepiej oddają styl tych dwóch dekad. Filmów, których akcja rozgrywa się w latach 50. i 60., jest naprawdę dużo. Dla współczesnych filmowców często jest to okres sentymentalnych powrotów. Jest to w końcu czas przed cyfrową i internetową rewolucją, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się ani o telefonach komórkowych, ani komputerach personalnych. Był to okres w historii, gdzie tradycyjne struktury społeczne wciąż się trzymały mocno, choć już widać było spękania. Rewolucja obyczajowa zbliżała się wielkimi krokami, do tego rodził się ruch praw człowieka, który już niedługo miał znieść segregację rasową. Jednocześnie był to czas ekonomicznej prosperity – powojenny boom trwał w najlepsze. Moda i design mogły się więc swobodnie rozwijać, dzięki czemu w tych dekadach wykształcił się charakterystyczny styl, do którego z nostalgią wracamy do dziś. Filmy i seriale rozgrywające się w latach 50. i 60. to zarówno dramaty, jak i komedie, ale niemal zawsze o silnym zabarwieniu obyczajowym. Poruszają więc rozmaite aspekty życia. Wszystkie zgromadzone poniżej filmy doskonale oddają nastrój i styl tamtych lat z jego optymizmem, ale też skostniałą obyczajowością. Zdecydowanie wszystkie są warte obejrzenia. Zobacz także: Najlepsze filmy kostiumowe. Piękne stroje z różnych epok na ekranie NAJLEPSZE FILMY i SERIALE OSADZONE W LATACH 50. i 60. 17. Do diabła z miłością (Down with love, 2003) Na początek dość lekka w wyrazie komedia romantyczna. Główną bohaterką jest młoda kobieta o polsko brzmiącym nazwisku – Barbara Novak (Renée Zellweger). Jest ona autorką bestsellerowej książki „Do diabła z miłością”, która przekonuje, że kobiety nie potrzebują mężczyzn ani do zaspokojenia seksualnego, ani finansowego. Barbara ma w Nowym Jorku udzielić wywiadu dla prestiżowego męskiego magazynu „Know”. Dziennikarzem jest znany kobieciarz, w którego wcielił się Ewan McGregor. Jego celem jest skompromitowanie młodej pisarki. Kostiumy i scenografia tego filmu zasługują na szczególną uwagę. 16. Była sobie dziewczyna (An Education, 2009) Następna propozycja to utrzymany w dużo spokojniejszym tonie film, ale wciąż o miłości. Tutaj bohaterką jest 16-latka, która zakochuje się w dwa razy starszym mężczyźnie. Okazuje się jednak, że związek ten spotyka się z aprobatą otoczenia i rodziców. Wręcz jest zachęcana do zrezygnowania z edukacji i oddania się roli żony. W latach 60. wciąż rola kobiet w Wielkiej Brytanii była sprowadzana do bycia żoną i matką, a „złapanie” bogatego męża miało być szczytem ambicji. Młodziutka Jenny na własnej skórze przekona się, że nie tędy droga. 15. Daleko od nieba (Far from Heaven, 2002) Ten film jest oparty na innej produkcji filmowej – „Wszystko na co niebo zezwala” z 1955 roku. Tam zamożna wdowa z przedmieść zakochuje się w młodym ogrodniku, przez co został odrzucona przez swoje kręgi towarzyskie. Twórcy „Daleko od nieba” poszli jeszcze dalej. Tutaj główna bohaterka również zakochuje się w ogrodniku, ale na domiar złego w czarnoskórym. Do tego wciąż ma męża, choć odkrywa, że geja. Co istotne, obraz jest doksologie wystylizowany, klimat lat 50. perfekcyjnie oddany. 14. Buntownik bez powodu (Rebel Without a Cause, 1955) Ten film to absolutna klasyka lat 50. i jednocześnie kolejny film o wyłamywaniu się z obowiązujących norm. Głównym bohaterem jest młody chłopak, który dusi się w lukrowanej rzeczywistości amerykańskich przedmieść. Sprawia kłopoty wychowawcze, jednak nikt tak naprawdę nie rozumie skąd się one biorą. James Dean wykreował tu niezapomnianą postać, która stała się symbolem kinowego buntownika. 13. Kochankowie z księżyca (Moonrise Kingdom, 2012) Wes Anderson słynie z zamiłowania do mocno wystylizowanych kadrów. Nie dziwi więc, że w końcu w swojej twórczości zwrócił się ku estetyce lat 60. Choć akacja rozgrywa się w kameralnej scenerii, na wyspie w Nowej Anglii, to wciąż klimat tamtych lat został doskonale oddany, podobnie jak młodzieżowy bunt z historią miłosną w tle. Jest to film o niezaprzeczalnym uroku, który pozostaje z widzem na długo. 12. Masters of Sex (2013-2016) Pierwszy w zestawieniu serial. Głównym bohaterem jest doktor Masters – lekarz ginekolog, który studiuje ludzką seksualność. W badaniach pomaga mu asystentka, Virginia. Wyniki ich prac nie tylko okażą się pionierskie na polu naukowym, ale zmienią również obyczajowość i oblicze amerykańskiej popkultury. W życiu prywatnym jednak tworzą dość osobliwą parę. On jest samotnikiem i introwertykiem, który nie cieszy się zrozumieniem w swoim środowisku. Z kolei ona jest nieskrępowaną rozwódką samotnie wychowującą dzieci. 11. Wielkie oczy (Big Eyes, 2014) Akcja tego filmu rozpoczyna się ok. 1955 roku i kończy się mniej więcej 10 lat później. Jest zapisem drugiego małżeństwa Margaret Keane, amerykańskiej malarki. Jej mąż, Walter, przekonał kobietę, że więcej zarobią, jeśli wszystkie jej obrazy będzie podpisywał własnym nazwiskiem. I tak na obrazach ludzi z wielkimi oczami zbili majątek. Jednak małżeństwo nie można nazwać szczęśliwym. Nie dość, że żyli w kłamstwie, które zataczało coraz szersze kręgi, to jeszcze w domu panowała przemoc psychiczna, a Walter nie należał do wiernych. Ta niewiarygodna, a jednak prawdziwa historia jest mocno osadzona w realiach lat 50. i 60. 10. Suburbicon (2017) Film George’a Clooneya rozgrywa się na początku lat 50., czyli okresie budowania amerykańskich przedmieść jakimi je znamy dzisiaj. Tytułowy Suburbicon to nazwa nowo powstającego osiedla, który ma być rajem na ziemi. Okazuje się jednak, że raj ma wiele ciemnych zakamarków. Kiedy bowiem na osiedle sprowadza się pierwsza czarnoskóra para, sąsiedzi robią wszystko, aby zatruć im życie. Tymczasem za płotem dochodzi do zbrodni. Ten film jest satyrą na życie na przedmieściach, ale też obłudę życia. 9. Dreamgirls (2006) Czas na muzyczną propozycję. Tym razem przenosimy się do Chicago lat 60. Trzy młode, czarnoskóre dziewczyny starają się przebić w przemyśle muzycznym. Na jednym z konkursów dostrzega je pewien manager, który postanawia pomóc dziewczynom. Cała historia jest luźno oparta na losach zespołu Supremes. Stanowi doskonały obraz muzycznej sceny tamtego okresu. 8. Carol (2015) Tym razem trafiamy do Nowego Jorku lat 50. „Carol” to historia zakazanej miłości. Tytułowa bohaterka jest zamożna, ma męża i wielki dom pod miastem. Nie jest jednak szczęśliwa, gdyż ukrywa swoją prawdziwą naturę. Jej serce zaczyna bić mocniej, gdy zakochuje się w młodej ekspedientce i razem wyruszają w podróż. Jest to smutny obraz obyczajowości połowy XX wieku, który krępował ludzi odbiegających od przyjętych norm. Jednocześnie film stanowi niezwykle wysmakowaną i stylową podróż do tamtego okresu. 7. Powiększenie (Blow Up, 1966) Ten film to absolutna klasyka lat 60. Głównym bohaterem jest fotograf mody, Thomas. Jest bogaty, egoistyczny i całkowicie przekonany, że praca czyni go nowoczesnym, światowym artystą. Tymczasem w jego studiu zjawia się Jane, która żąda wydania zdjęć pary kochanków, którą Thomas z ukrycia sfotografował w parku. Na coraz to większych powiększeniach mężczyzna znajduje zwłoki. Jest to film, który spodoba się nie tylko fanom kryminalnych zagadek, ale także mody drugiej połowy lat 60. 6. Marvelous Mrs. Maisel (2017-) Czas na kolejny serial. Główną bohaterką jest młoda mężatka z dobrego domu, żydówka i matka dwójki dzieci. W jej perfekcyjnym życiu następuje gwałtowny zwrot – mąż odchodzi do kochanki. Kobieta jednak postanawia stawić czoła nowej rzeczywistości. Przeprowadza się do rodziców, podejmuje pracę po raz pierwszy w swoim życiu i postanawia spróbować swoich sił jako komik. Serial jest źródłem znakomitego humoru, a przy okazji stanowi wspaniały obraz przełomu lat 50. i 60. Zapewne jest to obraz mocno wyidealizowany, ale niezwykle przyjemny dla oka. 5. Brooklyn (2015) Film „Brooklyn” również opowiada o kobiecie, która próbuje się odnaleźć w nowej dla siebie rzeczywistości. W latach 50. młoda dziewczyna opuszcza swoją rodzinną Irlandię i wyrusza do Ameryki, by szukać szczęścia w Nowym Jorku. Początkowo ma duże problemy z aklimatyzacją. Wszystko się zmienia, kiedy poznaje sympatycznego Włocha. Gdy życie zaczyna nabierać barw, musi wracać do domu, aby podjąć ważną decyzję. Film ma urzekający klimat i wiele subtelności. 4. Mad Men (2007-2115) Ten serial sprawił, że świat tak bardzo się zakochał w latach 50. i 60. Opowiada o losach pracowników agencji reklamowej. Jest to świat pełen szyku, ale też niepozbawiony problemów. Serial przedstawia także zmiany obyczajów amerykańskiego społeczeństwa, które nastąpiły na początku lat 60. Wszystko to w doskonale skrojonych garniturach i wśród designerskich mebli w duchu mid-century modern. 3. Śniadanie u Tiffany’ego (Breakfast at Tiffany’s, 1961) Na tej liście jest niewiele filmów, które faktycznie zostały nakręcone w latach 50. i 60. Jednym z wyjątków jest „Śniadanie u Tiffany’ego”. Jest to bez wątpienia obraz kultowy, który zawładnął zbiorową wyobraźnią. Do tego styl Holly Golightly od momentu premiery jest kopiowany przez miliony kobiet na całym świecie. Trudno znaleźć produkcję, która miała tak wielki wpływ na modę. 2. Służące (The Help, 2011) Z Nowego Jorku przenosimy się na południe Stanów Zjednoczonych lat 60., gdzie kolonialny porządek trwał zatrważająco długo. Młoda dziennikarka opisuje w swojej książce życie czarnoskórych służących w domach bogatych i uprzywilejowanych. Publikacja wywołuje skandal w „wyższych sferach”, a opisanym służącym przywraca godność. Historia jest inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Jest barwnie odmalowanym obrazem amerykańskiego południa w okresie wielkich przemian społecznych. 1. Samotny mężczyzna (Single Man, 2009) Na podium jest film, który potrafi widza zaczarować. Jest to historia profesora, geja, który mierzy się z samotnością po stracie ukochanego. Mieszka w urzekającym domu, ma stylową garderobę, przyjaciół i dobrą posadę. W jego życiu nie ma jednak szczęścia, nie może się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Jest samotny. Jednak Tom Ford – reżyser filmu – odmalował jego samotność w wyjątkowo piękny sposób, wręcz pociągający. Jest to bez wątpienia jednen z najbardziej stylowych filmów w ogóle, a bez wątpienia najbardziej stylowy rozgrywający się w latach 60.
Przed Wami kolejny wrześniowy odcinek podcastu QueerAntena. A jeśli wrzesień to szkoła, a jeśli szkoła to edukacja - również ta seksualna. W związku z tym, w gościnnych progach Studia Plac, goszczę Paulinę Klepacz - etatową feministkę, która jak sama o sobie mówi „uwielbia pisać o seksie, seksualności i intymności, szczególnie tej kobiecej” oraz sojuszniczkę tęczowej sprawy. Paulina jest redaktorką naczelną feministyczno-erotycznego magazynu G’rls Room, autorką i głosem podcastu SamoMIŁOŚĆ oraz dyrektorką wydawniczą nowej platformy ebookowej - how2. Z Pauliną rozmawiamy o TYCH pierwszych razach, edukacji seksualnej i standardach WHO oraz rozprawiamy się z mitami na temat inicjacji seksualnej i nie tylko. Miłego odsłuchu! Tytuł: #15 Ten o pierwszych razach - s01e15 - QueerAntena - podcast Seria: QueerAntena Autor: Bzówka Mateusz Lektor: Bzówka Mateusz Wydawnictwo: QueerAntena Język wydania: polski Język oryginału: polski Data premiery: 2021-03-09 Rok wydania: 2020 Format: MP3
filmy o pierwszych razach